czwartek, 30 stycznia 2014

Syndrom zranionego fana

Na Royal Rumble, które odbyło się 26 stycznia każdy z nas stał się ofiarą tak zwanego syndromu zranionego fana. Dlaczego tak się stało? Kto jest tego przyczyną i jak się go pozbyć? O tym postaram się was poinformować w dalszej części artykułu.

Geneza

Na kilka dni przed pay per view rozpoczynającym Road to WrestleMania internetowy światek wrestlingowy obiegły informacje jakoby Daniel Bryan nie otrzymał szansy na występ w Royal Rumble Matchu, czyli przepustce do walki o pas na największej ze scen. Niewielu w to wierzyło, mimo że kilka dni wcześniej ulubieniec fanów doznał poważnego wstrząśnienia mózgu, a na samym evencie miał już zaplanowaną walkę z Brayem Wyattem. Miała to być zasłona dymna, aby ewentualne wejście Daniela z jednym z ostatnich numerów było ogromnym zaskoczeniem dla młodszej części widowni.
Daniel Bryan
Daniel Bryan przed walką z Brayem Wyattem
Wczesne godziny poranne, 27 stycznia 2014 r. W Royal Rumble Matchu byliśmy świadkami już 29 wejść. Czas na uczestnika numer trzydzieści, który może odwrócić losy całego starcia. W walce są już Batista (#28) – główny kandydat do zwycięstwa od czasu zapowiedzi powrotu na świątecznym RAW czy Roman Reigns, który szaleje w kwadratowym pierścieniu i zalicza imponujące eliminacje m.in. swoich partnerów z The Shield – Setha Rollinsa i Deana Ambrose’a. Cała widownia skanduje „Yes” co oznacza, że WWE Universe oczekuje Daniela Bryana. W końcu czas na zegarze się kończy i entrant #30 wkracza na arenę. Jest to również jeden z ulubieńców widowni, jednak to nie jego wszyscy się spodziewali – nie oszukujmy się, ale Rey Mysterio już dawno przestał być liczącą się postacią w kontekście walk o główne tytuły. Arena zapełnia się głębokim „boo”, a po wyeliminowaniu CM Punka przez Kane’a jedynym zawodnikiem, który zbiera pozytywną reakcję jest Roman Reigns, mimo że w ringu razem z nim są Sheamus i Batista, czyli face’owie.  Gdy ostatecznie to ostatni wymieniony wrestler wygrywał Royal Rumble Match w całym Pittsburghu rozbrzmiała kolejna salwa buczenia. Niezadowolony Animal po zejściu eventu z anteny żegna fanów chantem „Yes” z tym, że palec wskazujący zostaje zastąpiony palcem środkowym co chyba w żadnej kulturze nie jest gestem przyjaznym.
Spróbujmy znaleźć alternatywne wyjścia w tej trudnej sytuacji. Pierwszą myślą jaka przychodzi do głowy jest wstawienie Daniela Bryana do Royal Rumble Matchu. Fani nie będą zawiedzeni, ponieważ ich ulubieniec znajdzie się w walce, ale w takim przypadku wygrana Batisty może zostać odebrana jeszcze gorzej, bo Dave powrócił dosłownie tydzień wcześniej, a od razu sięga po najwyższe laury. Rozwiązanie drugie jest trochę trudniejsze, ponieważ Batista musi zamienić się numerami z Reyem Mysterio (z 28. na 30.). Fani, którzy są pewni zobaczenia Batisty w tej walce nie odbierają go tak źle i przyjmują ze spokojem jego wejście z ostatnim numerem. Czy według was drugie z tych rozwiązań jest lepsze? A może pierwsze jest bardziej rozsądne ze względu na reakcję jaką zbiera Danielson?

Eliminator

Gdy fani zorientowali się, że nie zobaczą swojego ulubieńca w Royal Rumble Matchu adoptowali Romana Reignsa, który już od dobrych kilku tygodni balansuje na linii face – heel ze wskazaniem na ten drugi alligance. Członek The Shield, który radził sobie przewidywalnie dobrze (już na kilka tygodni przed było wiadomo, że Roman otrzyma solidny push w tej walce) z każdą eliminacją zbiera coraz lepszą reakcję i gdy zostaje sam na sam ze Zwierzakiem. Wszyscy fani w Pittsburghu, USA i na całym świecie są za krewnym The Rocka, bo przecież Dave dopiero co powrócił, a do tego sam powrót nie był zbyt imponujący. Niestety powerhouse The Shield to nadal nie ta półka i każdy szanujący się fan powinien wiedzieć, że w trakcie Road to WrestleMania nie ma czasu na promowanie zawodników do main eventu. Mimo to po eliminacji przedstawiciela Shield każdy był zawiedziony (włącznie z autorem), bo nadzieja zawsze umiera ostatnia.
Dlaczego Roman z „drewnianego” i „bez charyzmy” stał się kandydatem do miana pretendenta do najważniejszego pasa federacji? Oczywiście powód jest prosty – syndrom zranionego fana. WWE Universe zawiedzone nieobecnością swojego bohatera (czyt. Daniela Bryana) nagle stanęło murem za Reignsem. Trudno powiedzieć dlaczego się tak stało, ale myślę, że głównym powodem była znakomita postawa tego wrestlera w Royal Rumble Matchu. Do tego ten rodzaj walki zawsze w dużym stopniu ukrywa braki zawodników przez co Roman wydawał się lepszy niż zwykle.
RR vs. Batek
Roman na chwilę przed wyeliminowaniem
Co gorsza syndrom ten zabrał wielu fanom mózg i oczy.  Po zakończeniu walki wielu głosiło „Roman zasłużył na zwycięstwo”, co jest totalnym głupstwem, bo – nie oszukujmy się – z tegorocznej edycji Royal Rumble kilku wrestlerów zasługiwało znacznie bardziej na to wyróżnienie m.in. Cody Rhodes czy Dolph Ziggler. Obydwaj w ringu są znacznie lepsi, a i przy mikrofonie nie zanudziliby nas jak rodzinny obiad u babci. Moim zdaniem wielu do tej pory jest zaślepionych tym syndromem i nie dostrzega wad rekordzisty pod względem wyeliminowych wrestlerów w Royal Rumble Matchu. Roman jest bardzo mocno pushowany, jednak jego jedynymi zaletami są wygląd i gabaryty. To samo było w przypadku Rybacka i po pewnym czasie push się skończył. W przypadku Reignsa będzie tak samo, a może za kilka lat głównym face’em federacji będzie właśnie Roman jak to przewiduje wielu?
Oczywiście nie umniejszam umiejętnościom Romana, bo z czasem wszystkiego można się nauczyć (może oprócz charyzmy), ale chcę ostudzić gorące głowy, które uważają, że na ten moment bohater dzisiejszego artykułu zasługuje na tak wielkie wyróżnienie jakim jest headline’owanie największej gali roku.
Na koniec odpowiem na pytanie jak wyleczyć się z tego syndromu. Odpowiedź jest archaicznie prosta – patrzcie na umiejętności wrestlera, a nie na push jaki władowuje w niego WWE/TNA czy inna organizacja. Nie zawsze Vince czy Dixie (ona i tak nie ma racji, więc jej się nie słuchajcie :D) muszą mieć rację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz