czwartek, 16 stycznia 2014

Jak w rok z łowcy stać się ofiarą – poradnik autorstwa Rybacka

W ostatnich dniach obiegła nas sensacyjna informacja jakoby Ryback został zwolniony z World Wrestling Entertainment po co najmniej dziwnych wpisach na Twitterze. Ostatecznie okazało się, że są to tylko plotki, jednak w kontekście ostatnich wydarzeń warto zastanowić się nad pozycją samozwańczego „Big Guya”. Czy przypadkiem nie stał się on mięsiwem leżącym na stole o którym mówi jego theme song? O tym traktuje dzisiejszy artykuł.

Miłe złego początki
Ryback swoim debiutem wywoływał wiele emocji, ponieważ World Wrestling Entertainment totalnie zmieniło wcześniejszego Skipa Sheffielda  i zrobiło z niego totalnego dominatora. W serii squashy pokonywał wielu tzw. local wrestlerów i z czasem stał się jedną z głównych postaci całej federacji czego skutkiem była m.in walka z CM Punkiem o pas WWE na Hell in a Cell 2012. Następnie został wplątany w storyline z The Shield i Markiem Henry’m co było pewnym spadkiem w porównaniu do wcześniejszych osiągnięć. Jak się okazało była to tylko chwilowa sytuacja, ponieważ już na Extreme Rules 2013 i Payback 2013 w odświeżonej postaci znów stanął w szranki (tym razem z Johnem Ceną) o pas WWE. Mimo porażek wydawało się, że największa federacja wrestlingu na świecie nadal chce inwestować w „Human Wrecking Balla”. Niestety dla nielicznych fanów był to koniec jego walk o jakikolwiek tytuł.
Nowy początek
Miłą odmianą miała być kolejna odsłona jego postaci – Bully Ryback, który od sierpnia zeszłego roku prześladował osoby za kulisami. Jego dołączenie do grona Paul Heyman Guyów na Night of Champions znów przywróciło wiarę w jego postać, ponieważ jego feud z CM Punkiem był jednym z najważniejszych w tamtym okresie. Od tamtego czasu (15 września 2013) Ryback poległ we wszystkich meczach z CM Punkiem, a do tego na RAW 11 listopada 2013 r. oficjalnie zakończyła się jego współpraca z Paulem Heymanem.
Do tego grono jego anty fanów znacznie się poszerzyło z powodu nudnych walk z tak znakomitym ringowo wrestlerem jakim jest CM Punk. Ryan po raz kolejny zamiast z tarczą wyszedł na tarczy. Trudno w to uwierzyć, ale Ryback nie zdobył żadnego pasa mimo faktu odgrywania tak ważnej roli na przełomie lat 2012 i 2013. Przypadł mu w udziale zaszczyt otrzymania trzech statuetek Slammy Awards w 2012 r., jednak w tym samym roku Wrestling Observer Newsletter mianował go najbardziej przecenionym zawodnikiem z czym trudno się nie zgodzić.
Twitter Wrecking Ball
Tak dochodzimy do momentu obecnego. Ryback jest w teamie Rybaxel (wraz z Curtisem Axelem) i nie znaczy zbyt wiele. Swoje żale wylewa na klawiaturze dodając wiele dziwnych wpisów na bardzo popularnym wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych Twitterze. Kilka godzin później jego wpisy zostają usunięte przez władze federacji, jednak niesmak pozostaje. Wielu zastanawia się nad przyszłością Ryana w WWE, jednak ostatecznie zostaje on w federacji, a nawet występuje na żywo w telewizji (ostatni epizod RAW). Czy jego wpisy były krzykiem rozpaczy i próbą zwrócenia na siebie uwagi? Bardzo możliwe, ponieważ niemalże w tym samym czasie bohater dzisiejszego artykułu pochwalił się zatrzymaniem przez policję (które okazało się nieporozumieniem). Z drugiej strony można uznać go za desperata, który jest świadom swojego statusu i nie ma pomysłu jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Pomysł na walkę z Goldbergiem spalił na panewce (Goldberg nie był zainteresowany walką z wrestlerem, który nie jest promowany), a Brock Lesnar ostatecznie zmierzy się z Big Showem na Royal Rumble. Kolejną przeszkodą jest wybujałe ego. Jego żądanie zwycięstwa w ewentualnej walce z Goldbergiem na WrestleManii XXX to zdecydowanie za dużo i tylko egomaniak zdecydowałby się wystosować taką prośbę do oficjeli WWE.
Wszystko wskazuje na to, że nie są to ostatnie momenty Rybacka w World Wrestling Entertainment. Mimo tego uważam, że z biegiem czasu Ryana w TV będzie coraz mniej. Powoli należy oswajać się z myślą, że dobre czasy dla tego wrestlera już nie nastaną. Czasami lepiej trzymać język za zębami, a palce z dala od klawiatury komputerów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz