Nie ukrywajmy czas obecnych Main Eventrów powoli dobiega końca, mówię tu oczywiście o takich zawodnikach jak Batista, Cena, Triple H, Big Show i wielu innych. Na szczęście nie zauważyliśmy to tylko my, ale również organizacja, która powoli i mozolnie, ale zaczyna stawiać na coraz to młodszych zawodników a rozpaczliwe poszukiwanie drugiego, młodszego Johna Ceny trwa już od pewnego czasu. Tak, więc czy WM 30 była prawdziwym końcem pewnej ery a zarazem początkiem drugiej?
Zazwyczaj ery w WWE definiowały się nie tylko przez zawodników, ale również przez booking, który moim zdaniem jeszcze długo się nie zmieni a show pozostanie dalej skierowane głownie w widownie poniżej 14 roku życia co niestety na razie nie wychodzi WWE na dobre. Nie mówię jednak, że w ograniczeniach TV-PG nie da się zrobić porządnego wrestlingowego Show wystarczy spojrzeć na lata 96-99 w WCW, kiedy to TV-PG nie ograniczało ich w prowadzeniu świetnych feudów czy storylinów.
Nie odbiegajmy jednak od tematu. W Federacji widać nastał czas przemian i do głosu dochodzą coraz to nie tylko młodsze ale i zdolniejsze gwiazdy takie jak chociażby Cesaro, Bryan, Wyatt, Rollins itd. którzy to już na minionej WMce dostali swój „Wrestlemania Moment” jak chociażby Cesaro wygrywając pierwsze w historii Memorial Battle Royal. Jego wygrana ucieszyła mnie najbardziej gdyż WWE zawsze miało problem w postawieniem na zawodników ze sceny niezależnej, a większym kredytem zaufania potrafili darzyć „odpady z NFL czy NHL” który po skończonej karierze futbolowej nagle zapragnęli zostać zawodowymi zapaśnikami… Nie można tu też zapomnieć o głównym aktorze WM 30 Danielu Bryanie który to najpierw uporał się ze swoim prześladowcą Hunterem by następnie w ME gali móc triumfować jako nowy mistrz WWE Wagi Ciężkiej gdzie połowa jego sukcesu to zasługa fanów WWE którzy obdarowali go poparciem nie mniejszym niż za swego czasu Hogana czy też Stone Colda.
dalej będą proponowali takich zawodników jak niegdyś Ryback czy teraz Reigns to Jasio może spać spokojnie. Nie twierdzę ze Roman nie zostanie Main Eventerem, bo dużo było takich ludzi a najprostszy przykład to Goldberg, który wirtuozem w ringu nigdy nie był i nie będzie a jego umiejętności mikrofonowe ograniczały się do jednego hasła: „Who’s Next”, jednak Bill był naturalnym fenomenem społecznym a czy takim będzie Pan Roman… wątpię. Wiadomo po 7 latach oglądania wrestlingu już się przyzwyczaiłem, że twarzą federacji musi być ktoś duży, reprezentacyjny, no a koniec końców Roman taki niestety jest a mając zaplecze w postaci The Rocka wszystko jest możliwe…
Podsumowując najbliższe miesiące zapowiadają się bardzo ciekawie jak nigdy do tej pory. WWE ma szansę wylansować dużo nowych utalentowanych zawodników, ale i również ma szansę na duży Storyline nie tylko z walką o władzę, ale również z walką między dwoma pokolenia - starych niedających zepchnąć się ze szczytu a młodymi wilkami, które to coraz bardziej dopominają się o swoje miejsce w federacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz